Czego nauczyła nas infoafera?

W lutym tego roku Komisja Europejska zawiesiła płatności dotyczące części projektów realizowanych w ramach Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka. Było to skutkiem prowadzonego przez CBA i prokuraturę śledztwa w związku z informatyzacją polskiej administracji.

Do momentu wyjaśnienia infoafery, która miała miejsce w wielu ministerstwach i jednostkach im podległych, Bruksela zablokowała 390 milionów euro dotacji dla Polski i przyśle specjalnych kontrolerów, którzy zajmą się sprawą.

Zagrożony jest cały Program Operacyjny Innowacyjna Gospodarka. Jeśli nie wytłumaczymy się z infoafery, Komisja Europejska może uznać wszystkie pieniądze za źle rozdysponowane.

Co więcej, w marcu CBA zawiadomiła prokuraturę o nieprawidłowościach jakie miały mieć miejsce w resorcie sprawiedliwości w latach 2007-2013, a więc w czasie rządów PO. Jest to efekt podejrzeń jakie miał ówczesny minister sprawiedliwości Jarosław Gowin, krótko po objęciu stanowiska w 2011 roku, które dotyczyły realizacji niektórych projektów informatycznych, które miały się odbywać wbrew prawu o zamówieniach publicznych.

Za środki z Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka miała powstać nowoczesna administracja, która pozwoliłaby załatwiać urzędowe sprawy przez Internet.

Uprzedzając decyzję Komisji Europejskiej i ewentualne kary, rząd starał się zaprowadzić porządki po swojemu. Jacek Cichocki, ówczesny minister spraw wewnętrznych i administracji (dziś szef kancelarii premiera), na podstawie umowy z MSW przekazał kwotę 121 mln zł Centralnemu Ośrodkowi Informatyki MSW, mimo, że sprzeciwiali się temu prawnicy MSW. Uznano, że zamiast przetargów, państwowa instytucja lepiej rozdysponuje pieniądze. Jednak zwykle takie myślenie powoduje odwrotny skutek – ograniczenie konkurencji, monopol i wzrost cen za usługi informatyczne. Najlepszym tego przykładem jest przetarg Kancelarii Sejmu na zakup i opłaty za używanie tabletów firmy Apple, które zostały zakupione w liczbie ok. 500. Mimo tak dużego zamówienia, cena za sztukę wyniosła o wiele więcej, niż sprzęt kosztuje w sklepie. Przyznać należy zatem, że im mniejszy wkład w decyzje pracowników administracji publicznej, tym taniej i skuteczniej dla wszystkich.

Skutki decyzji Jacka Cichockiego pokazały, że i tak proceder trwał – były dyrektor Centrum Projektów Informatycznych MSWiA dopuszczał się korupcji. Jak się później okazało, polski oddział HP przyznał się do korumpowania urzędników, pozyskując zlecenia związane z informatyzacją państwa. Jest to w pewny sposób dowód na słabość polskiego państwa i ułomność ustawy o przetargach publicznych.

Skala korupcji w Polsce znacząco się zmniejszyła, ale jak widać zjawisko to nadal jest problemem nie tylko dla zwykłych obywateli, ale też dla małych i średnich firm. Według Gazelowego Indeksu Tendencji – cyklicznego badania wśród ok. 200 firm z rankingu „Gazele Biznesu”, organizowanego przez „Puls Biznesu”, 71% przedsiębiorców uważa, że korupcja stanowi problem dla prowadzenia biznesu w Polsce, oczywiście oprócz zbyt dużych obciążeń podatkowych.

Czy w tej sytuacji nie byłoby mądrzej ograniczyć wciąż rozrastający się urzędniczy aparat państwowy?  Zmniejszone wpływy z tytułu podatków od przedsiębiorstw nie byłyby problemem w sytuacji drastycznych cięć w administracji publicznej. Jak się okazuje, duża część danin płaconych przez przedsiębiorców przeznaczana jest na obsługę administracyjną i utrzymanie armii urzędników…