Zmiany w systemie emerytalnym skokiem na pieniądze Polaków

We wtorek 3 grudnia Sejm, większością głosów koalicji i SLD, zadecydował o przystąpieniu do prac nad projektem ustawy rządowej wprowadzającej zmiany w systemie emerytalnym. W efekcie połowa z pieniędzy przyszłych emerytów zgromadzonych w OFE zostanie przetransferowana do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych.

Konieczność zmniejszenia deficytu budżetowego na rok 2014 o kwotę 15 mld złotych zmusiła rząd do podjęcia drastycznych zmian w systemie emerytalnym. Projekt przewiduje przeniesienie połowy z 300 mld zł odłożonych na kontach Polaków w otwartych funduszach emerytalnych do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, a więc jednego z funduszy publicznych, którego stan wchodzi w skład budżetu państwa, a więc de facto tymi pieniędzmi zostanie pokryta brakująca kwota w publicznej kasie w ciągu najbliższych lat.

Dzięki temu zabiegowi dług publiczny, który w roku 2012 wynosił 55,6% PKB i przekroczył tzw. drugi próg ostrożnościowy zapisany w Konstytucji, zostanie obniżony o 8 punktów procentowych. Ponadto, projekt rządowy przewiduje obowiązek inwestowania co najmniej 75% zgromadzonych środków w akcje, a następnie coraz mniej, aż do 2018 roku. Oznacza to, że ze względu na agresywny charakter inwestycji zniechęci to członków OFE do przejścia do ZUS, co w sposób pośredni zasili jeszcze intensywniej publiczną kasę. Negatywne opinie wydały już m. in. KNF, Rządowe Centrum Legislacji i Forum Obywatelskiego Rozwoju.

Krótki czas, w trakcie którego ma zostać przyjęta ustawa przypomina szaleńcze tempo przyjmowania ustawy hazardowej. Rząd chce, aby po przyjęciu projektu przez Sejm, projekt został przyjęty jeszcze w grudniu przez Senat i mógł trafić na biurko Prezydenta w styczniu, a następnie wejść w życie od końca stycznia.

Co prawda, zgodnie z nową ustawą, będziemy mogli pozostać w OFE albo zadecydować, aby nasze przyszłe składki trafiały do ZUS, ale i tak dziesięć lat przed przejściem na emeryturę trafią do ZUS. Jest to nic innego jak nacjonalizacja przyszłych emerytur i cofnięcie do sytuacji sprzed reformy z 1999 roku, a więc wysokość emerytur będzie zależała od stanu finansów publicznych, a nie naszej pracy. Na przeprowadzenie tak skomplikowanej operacji na taką skalę potrzebny jest spokój i rozważenie wszystkich możliwych scenariuszy, a obserwowany zabieg tego nie przypomina.

Pośpiech spowodowany jest naciskiem ze strony Komisji Europejskiej, która nalega, aby obniżyć deficyt sektora finansów publicznych do 2015 roku. Jedynym pomysłem obecnego rządu jest wątpliwa operacja księgowa, która naraża całe społeczeństwo na niepewność i niszczy zawartą umowę społeczną z 1999 roku.

Ustawa ma być przyjęta przez Sejm do piątku (6 grudnia 2013), jeśli rząd chce ,aby obowiązywała od końca stycznia 2014. Jednak tak skomplikowany i mający ogromny wpływ na nasze przyszłe emerytury, nie może być przyjęty na kolanie. Obecnego rządu, jak widać, nie stać na nic innego jak podwyższanie podatków i przejmowanie pieniędzy Polaków. Pozostaje pytanie, jak długo będzie trzeba jeszcze tolerować szkodliwe działania rządzącego obozu, który coraz częściej współpracuje z SLD i najwyraźniej przygotowuje grunt pod przyszłą koalicję.