Wyraźnie brakuje jej świadomości medialnej i umiejętności retorycznych. W efekcie często jest używana jako wygodny kontrapunkt dla wyrobionych medialnie ludzi lewicy.

Ale głos na Wróbel może być stracony także z innego punktu widzenia. Krótkie prześledzenie jej kariery politycznej prowadzi również do pesymistycznych wniosków. Po zdobyciu po raz trzeci mandatu poselskiego z list PiS w wyborach 2011 r. przeszła do klubu parlamentarnego Solidarna Polska. Wtedy w Prawu i Sprawiedliwości przypomniano sobie, że sygnały nielojalności wobec własnej partii i jej wyborców dawała już wcześniej, atakując prawicowego prezydenta Radomia Andrzeja Kosztowniaka. Innym, poważnym zarzutem partyjnych kolegów był całkowity brak umiejętności gry zespołowej. Trudno się dziwić, że po skreśleniu jej z listy członków PiS wśród działaczy wróciło do łask stare powiedzonko: „Baba z wozu, koniom lżej”.

Za to innym zaczęło być trudniej. Wróbel błyskawicznie popadła także w konflikt ze środowiskiem lokalnych ziobrystów i stała się „wolnym elektronem”.Swoją energię polityczną wykorzystała podczas wyborów samorządowych 2014 r., kiedy przy wsparciu lokalnego stowarzyszenia Radomianie Razem wystartowała w wyścigu o fotel prezydenta tegoż miasta. Podczas kampanii ostro krytykowała PiS, w tym starającego się o reelekcję Kosztowniaka. Już wcześniej zdążyła złożyć zawiadomienie do NIK za rzekome nieprawidłowości w działaniach władz miasta związanych z formacją Jarosława Kaczyńskiego. Gdy kontrola nie przyniosła oczekiwanych skutków, wpłynął donos do CBA. Z podobnym efektem. Nie stwierdzono żadnych uchybień. W I turze wyborów samorządowych Marzenie Wróbel udało się zdobyć 9 proc. głosów. W II nie poparła kandydata PiS Andrzeja Kosztowniaka i urząd zdobył przedstawiciel PO, poseł Radosław Witkowski, przy głośnym aplauzie mainstreamowych mediów.

Teraz Wróbel samodzielnie startuje na senatora. I znowu może zaszkodzić, bo dobry i sprawdzony kandydat PiS Adam Bielan zamiast się skupić na rywalizacji z PO i lewicą, musi znosić zaczepki z jej strony. — Bezsensowna kandydatura, stracone głosy — komentuje start Wróbel Marek Suski, poseł i szef zarządu okręgowego PiS w Radomiu. I dodaje: — Nikt nie rozumie, dlaczego to robi, dlaczego tak szkodzi prawicy. Przydatność Wróbel dla Radomia wydaje się rzeczywiście znikoma.

Tymczasem Adam Bielan w licznych wystąpieniach na forum Parlamentu Europejskiego już kilka lat temu postulował wydzielenie Warszawy z województwa mazowieckiego, co wydatnie poprawiłoby sytuację ekonomiczną miasta. Polityk ten deklaruje konkretne działania na rzecz realizacji powyższego celu.

Zapytałem Marzenę Wróbel o jej pomysł na następną kadencję. Chciałem się dowiedzieć, dlaczego kandyduje. Dlaczego w ostatnich wyborach samorządowych uniemożliwiła reelekcję kandydatowi PiS na prezydenta, a teraz stara się zabrać głosy kandydatowi tego ugrupowania Adamowi Bielanowi?

Odpowiedziała atakiem: że mam to pytanie zadać prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu i posłowi Suskiemu. Że mam nie robić na nią nagonki. Na czym polega nagonka? Odpowiada, że zadaję jej pytania z tezą. Kończy poradą, bym się nauczył warsztatu dziennikarskiego i zadawania uczciwych pytań.

To nie jedyny przypadek kopania dołków pod kandydatem do Senatu wskazanym przez Jarosława Kaczyńskiego z okręgu radomskiego. Startuje tam bowiem także Dariusz Grabowski, który zaczynał w Ruchu Odbudowy Polski, potem był w PSLLPR, Libertas i wreszcie wylądował u Janusza Korwin-Mikkego.

No i kolejny kandydat do podziału głosów prawicy: Krzysztof Sońta. Choć nigdy nie był członkiem PiS, to startował do Sejmu z list tej partii. W wyborach w 2011 r. nie udało mu się ponownie zdobyć mandatu. Pełnił więc funkcję pełnomocnika prezydenta Radomia ds. osób wykluczonych.

Przed rokiem objął mandat posła VII kadencji w miejsce wybranego do europarlamentu przedstawiciela PiS Zbigniewa Kuźmiuka. Kilka tygodni temu do władz tej formacji dotarł list, z którego wynikało, że kwestie majątkowe Sońty budzą w Radomiu duże wątpliwości. Było to bezpośrednim powodem wycofania Sońty z wyborczych list PiS. Do tego dochodzą jego bliskie relacje, zarówno osobiste, jak i biznesowe, z jednym z najbogatszych przedsiębiorców w tamtym rejonie — Romanem Saczywko. Ten biznesmen działa w branży budowlanej i deweloperskiej. Sam Sońta w najnowszym oświadczeniu majątkowym stwierdza, że jest właścicielem bądź współwłaścicielem 38 działek, domu i dwóch mieszkań. Tłumaczy, że legalnie obraca nieruchomościami i na tym zarabia. Niepokój lokalnych środowisk wzbudza również tajemnicza pożyczka 380 tys. zł ujęta w oświadczeniu majątkowym posła jako „pochodząca od osoby cywilnoprawnej”.

Do wycofania przez PiS poparcia dla Sońty przyczyniło się także jego zachowanie w radzie miasta. — Praktycznie bez ostrzeżenia on i jego Wspólnota Samorządowa zerwali koalicję z nami rozpoczynając nieformalną współpracę z Platformą — mówi Marek Suski.

W tej sytuacji władze PiS wycofały poparcie dla tego polityka. Sam Sońta nadal utrzymuje, że jego serce bije po prawej stronie. Cóż, myślę sobie, że biedna ta prawica, jeśli zbyt wielu wyborców uzna ten rytm za właściwy, to senatorem z okręgu radomskiego zostanie nie kandydat Zjednoczonej Prawicy, który bez rozbicia głosów ma największe szanse, ale kandydat Platformy. Ileż to już razy wyborcy patriotyczni przekonywali się, jak rujnujące bywa dzielenie głosów. Czy przekonają się po raz kolejny, czy też wszyscy już zmądrzeliśmy? Zarówno w całej Polsce, jak i w Radomiu? Czy mając do wyboru Adama Bielana, najaktywniejszego polskiego europosła kadencji 2009-2014, który tak skutecznie reprezentował ich region, wyborcy w okręgu radomskim postawią krzyżyk przy nazwisku Sońty bądź Wróbel, wspomagając tym samym kandydata PO?