Pobudzenie przedsiębiorczości Polaków impulsem rozwojowym na następne dekady

Najbliższa perspektywa unijna, do roku 2020 jest ostatnim dzwonkiem, aby ten trend utrzymać i wreszcie przestać być jedynie montownią dla zagranicznych korporacji. Tak dużego zastrzyku pieniędzy bowiem już nie będzie.

W listopadzie zeszłego roku amerykańska edycja Bloomberg Businessweek określiła Polskę jako najbardziej dynamiczną gospodarkę Europy. Realny wzrost PKB w naszym kraju między 2008 a 2013 rokiem wyniósł około 15%, podczas gdy średnia unijna oscylowała wokół zera.

Byłoby dobrze, gdyby rządzący wykorzystali moment i wprowadzili reformę finansów publicznych, pakiet ustaw ułatwiających prowadzenie działalności gospodarczej, obniżenie podatków, czy wreszcie zaproponowali system rozwiązań pobudzających innowacyjność. W przeciwnym wypadku polska gospodarka, opierając swój potencjał jedynie na niskich kosztach pracy, w niedalekiej przyszłości przestanie być konkurencyjna i możemy być świadkami tzw. „pułapki średniego wzrostu”, podobnie jak Portugalia, czy Grecja.

Rozwój ekonomiczny ma swoje źródło w wytwarzaniu i eksporcie produktów o wysokiej myśli technologicznej, bo to one są gwarantem konkurencyjności gospodarczej kraju i wysokich płac.

Wzrost gospodarczy bierze się również z pracowitości i przedsiębiorczości obywateli. Ten potencjał społeczny należy wyzwolić, stwarzać ku temu odpowiednie warunki, proponować konkretne rozwiązania. A nie kosztem ludzi zarządzać strukturą aktywów instytucji finansowych.

Obecnie sektor finansowy jest względnie stabilny dzięki zabiegom księgowym i wielkiej operacji likwidującej OFE. To nie przekłada się na wzrost PKB.  Obciążenia podatkowe i społeczne nie zachęcają nikogo do wzięcia swojego życia we własne ręce. Wręcz przeciwnie – liczne grupy społeczne domagają się pomocy publicznej. I maja rację – skoro państwo na każdym kroku mocno obciąża dochody obywateli, powinno w zamian proponować adekwatne rozwiązania. A tak nie jest.

Obecnie 44% Polaków jest nieaktywnych zawodowo. Prawie na każdego pracującego przypada jeden niepracujący. Ta sytuacja oznacza katastrofę dla systemu ubezpieczeń społecznych, który w obliczu starzejącego się społeczeństwa nie będzie wydolny i nie zapewni wypłat emerytur i zasiłków. Duża część Polaków znajduje korzystniejsze warunki do życia w Wielkiej Brytanii, Irlandii i Niemczech, gdzie wskaźnik aktywności zawodowej jest dużo wyższy.

W sytuacji spowolnienia gospodarczego, należy obniżać podatkowe i pozapodatkowe obciążenia prowadzenia działalności gospodarczej, w tym zmniejszać koszty pracy. Tylko wtedy możliwe jest pobudzenie wzrostu gospodarczego i wykorzystanie potencjału Polaków do generowania dochodów, które są podstawą zamożności. Aby to osiągnąć, potrzebna jest odwaga, determinacja i wizja. Niestety, takich działań jak na razie nie widać. Co gorsza widać natomiast działania o zupełnie odmiennej logice.

We wtorek został przyjęty Wieloletni Plan Finansowy Państwa na lata 2014-17. Przewiduje on zamrożenie skali podatkowej i limitów odliczeń w PIT. Oznacza to, że realnie podatnicy stracą, a wpływy budżetowej wzrosną o kilka miliardów złotych rocznie. Decyzja bowiem zamraża m. in. wysokość kwoty wolnej od podatku i wysokość progu podatkowego (granica dochodów, po przekroczeniu której przestaje się płacić składki na ZUS. Gdyby próg był waloryzowany, od którego płaci się jedynie 18%, to płacilibyśmy składki od mniejszej nadwyżki. Obecnie ten próg dochodowy wynosi nieco ponad 85 tys. zł rocznie. Inaczej mówiąc, szybciej wpadamy w wyższy próg podatkowy, tj. 32% zamiast 18%. Dla porównania waloryzowana kwota rocznie wyniosłaby w 2017 r. około 100 tys. zł).

Polsce potrzebny jest silny impuls, potrzeba ludzi którzy są w stanie podjąć wyzwanie. Nie zaprzepaśćmy dokonania poprzednich pokoleń, którzy wywalczyli wolność. To nasza historyczna powinność. Rozpoczęta właśnie nowa perspektywa unijnego budżetu daje szanse na zmianę, ale do tego potrzeba wizji i determinacji. Skończmy więc z kłótniami i zabierzmy się do pracy. Możemy zmienić Polskę. Razem!