Co zmieni oskładkowanie umów cywilnoprawnych?

Plany rządu dotyczące oskładkowania umów cywilnoprawnych mają uderzyć w nieuczciwych pracodawców, którzy zatrudniając pracowników na pełny etat rozliczają się z nimi na podstawie umów o dzieło lub zlecenia, nie płacąc składek społecznych, zdrowotnych i emerytalnych. Jednak czy ten pomysł został dobrze przemyślany?

Będąca w centrum zainteresowania medialnego sytuacja osób, które są często zmuszane do prostej pracy na za najniższe wynagrodzenie przybrała nazwę walki z tzw. umowami śmieciowymi. Warto zastanowić się jednak jak dokładanie obowiązku płacenia dodatkowych danin państwowych zmieni sytuację na rynku pracy? Nikt do tej pory nie zadał ważnego pytania: dlaczego tych umów jest tak dużo? Ten trend trwa już od kilku lat, a pracodawcy stosują ten rodzaj formy zatrudnienia jako ucieczkę od nadmiernych obciążeń wobec państwa.

W tym roku płaca minimalna wynosi 1680zł brutto, z czego do pracownika trafia 1237 zł. Pozostała część z tej kwoty – 443zł (26%) to różnego rodzaju daniny państwowe, tj. składka na ubezpieczenie emerytalne, rentowe, chorobowe, zdrowotne oraz podatek dochodowy. Dodatkowo pracodawca musi ponieść koszty części składki emerytalnej, rentowej, składkę chorobową, Fundusz Pracy i FGŚP. Łącznie – 348zł. Zatem całkowity wydatek pracodawcy na jednego pracownika zatrudnionego na umowę o pracę pobierającego pensję minimalną wynosił 2028zł. Do budżetu z tej kwoty trafi (uwzględniając przepisy nowej ustawy emerytalnej), de facto, 791zł, a więc prawie 40%. Nic więc dziwnego, że pracodawcy starają się zmniejszyć własne koszty. Stosowanie umów cywilnoprawnych w stosunku do pracowników zmuszonych życiowo do wykonywania najprostszych prac jest rzeczywiście nieuczciwe i potrzeba w tym zakresie ucywilizowania. Są one nadużywane w naszym kraju – jest ich prawie 2 razy więcej niż wynosi średnia unijna (27% w stosunku do 14%).

Związek „Solidarność” złożył skargę do Komisji Europejskiej w tej sprawie. Ta z kolei wystosowała list polskiemu rządowi rozpoczynający procedurę o naruszenie unijnego prawa. Poproszono o wyjaśnienie wielu kwestii. Wątpliwości budzi np. stosowanie następujących po sobie umów na czas określony. Poza tym w Polsce brakuje regulacji, które zablokują nadużywanie umów terminowych.

Do zabiegu oskładkowania takich umów trzeba jednak podejść z ostrożnie i rozłożyć go w czasie, gdyż wylejemy dziecko z kąpielą, a więc osiągniemy skutek przeciwny do zamierzonego, tzn. osiągniemy sytuację, w której wiele osób może stracić pracę. Takie formy zatrudniania są, co do zasady, przewidziane dla tych, którzy tego chcą, a nie tych, którzy są zmuszeni. Są one korzystne dla wolnych zawodów i osób, które chcą sobie dorobić.

W sytuacji zapewnienia przez rząd wysokiej jakości funkcjonowania opieki społecznej, polityki prorodzinnej, zdrowotnej i emerytalnej, adekwatnej do płaconych składek, oskładkowanie umów cywilnoprawnych byłoby zdecydowanie łatwiejsze do przyjęcia i możnaby zrozumieć sensowność tego zabiegu. W rzeczywistości jednak ogromne środki przeznaczane są na te cele, są wydawane nieefektywnie. Przykładem może być niedawny raport NIK pokazujący nieskuteczność rządowych programów aktywizacji zawodowej osób powyżej 50. roku życia.

Sytuację pogarsza świadomość skutków mającej wejść w życie w tym roku reformy emerytalnej, która faktycznie prowadzi do przejęcia składek emerytalnych przez państwową instytucję Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, która tak naprawdę niczego nie gwarantuje. Przy założeniu odkładania składek emerytalnych w wysokości 702zł miesięcznie od przeciętnej kwoty wynagrodzenia (ok. 3600zł brutto) na lokacie bankowej o 2-procentowej stopie w skali roku, na przestrzeni 42 lat pracy zawodowej, taka osoba zgromadziłaby (uwzględniając procent składany) ponad 550 tysięcy złotych. Dzieląc tę kwotę przez liczbę miesięcy w ciągu kolejnych prognozowanych 20 lat życia (do 87. roku życia), miesięczna emerytura wyniosłaby ponad 2300zł. Bez udziału państwa. Zamiast obrać kierunek deregulacji, zmniejszania obciążeń podatkowych i pobudzania przedsiębiorczości, rząd wybrał drogę omnipotentnego państwa, które w zasadzie nie wywiązuje się ze swoich obowiązków.

Najpierw podniesienie podaktów, następnie oskładkowanie umów cywilnoprawnych, a obecnie próba szybkiego uchwalenia ustawy, bez głębszych konsultacji i dyskusji w sprawie odebrania zysku Lasom Państwowym, nie wystawia najlepszego świadectwa ekipie Donalda Tuska. Powstaje zatem pytanie, na ile są konieczne i efektywne zabiegi rządu zmierzające ku zwiększaniu podatków, ograniczaniu swobód gospodarczych i nakładaniu kolejnych danin państwowych? Czy jest to kierunek, którego chcemy?